Właśnie się dowiedziałam, że kierowniczka administracji która zarządza domem w którym mieszkam, czytuje mojego bloga. :D Jeśli ona go czytuje, to z pewnością część zarządu naszej ulubionej wspólnoty też. :) Nieopatrznie przyniosła dzisiaj całą teczkę z zawartością dokumentów które wysyłał do nich mój małżonek, i w trakcie poszukiwania kilku papierków, rzucił mi się na oczy wydruk mojego bloga. :D To ja już się nie dziwię że nie mają tam czasu na pracę, za którą dostają przecież pieniądze - od mojego małżonka min. i dzięki któremu w ogóle tą pracę mają (tzn. dzięki temu, że właśnie tym lokatorem jest). :) Jeśli zajmują się przeszukiwaniem internetu i kopiowaniem wszystkiego na temat właścicieli mieszkań dla których pracują, a nawet na temat ich żon (kto wie, czy nie ojców i babć), to nic dziwnego że 8 h na pracę nie starcza i nie wyrabiają się z wypełnianiem swoich obowiązków. Zwłaszcza że ta firma, to w moim mieście moloch - można książkę o nich napisać (jedną już nawet NIK wydała ;-) ). Czy ktoś zna jakiś paragraf który można by pod to podpiąć? ;-) Tylko niech trol nie odpowiada. :)
Ps. No to poczytaliśta sobie, to jedziemy dalej z tą zabawą, nie? Jak już napisałam we wcześniejszym poście, ja tak łatwo nie odpuszczam. Mój mąż też już nie. A gdybyśta mieli problemy z zawiadamianiem w odpowiednim terminie o jakichś remontach, malowaniach itp. (tak jak pani B. z zarządu), to polecam mojego bloga. Zawsze można dać cynka odpowiednio wcześniej tutaj. ;-)
1 tydzień temu