sobota, 19 września 2009

,,Vengo'' cd.

Dodam jeszcze dwa świetne kawałki z tego filmu, na zakończenie tematu. :)



piątek, 18 września 2009

,,Vengo''

Właśnie obejrzałam na TVP Kultura film ,,Vengo'' (reż. Tony Gatlif) i od razu odpaliłam komputer w poszukiwaniu wszystkiego na temat reżysera i filmu. I od razu pierwsze zdziwienie, bo ten reżyser zrobił też dwa inne filmy - ,,Exils'' i ,,Transylwanię'', o których czytałam dawno temu i miałam w planach ich obejrzenie. ,,Transylwanię'' zresztą widziałam jakiś czas temu - polecam. Wyreżyserował też równie sławny i podobno tak samo dobry ,,Gadjo Dilo''. Ale wracając do ,,Vengo'' - film jest rewelacyjny, a zwłaszcza muzyka flamenco która można powiedzieć, jest jego głównym bohaterem. W skrócie, film opowiada historię człowieka, który wraz ze swoim cygańskim klanem musi opiekować się swoim chorym umysłowo bratankiem i chronić go przed zemstą innego klanu, ponieważ brat naszego bohatera (ukrywający się w Maroku) zabił jednego z przedstawicieli tegoż. Głównego bohatera gra Antonio Canales - tancerz flamenco. Przede wszystkim jednak chodzi o muzykę, której jest w filmie pełno i na najwyższym poziomie. Jedna z piosenek, może nawet łzy wyciskać, zwłaszcza jak czyta się jej tekst (czego doświadczyłam nie tylko ja, wnioskując po przeszukaniu netu ;-) ). Na temat reżysera też nie będę się rozpisywać, bo każdy może na Wiki przeczytać, napiszę tylko że też jest Cyganem, urodzonym w Algierii, wychowującym się we Francji, a jego ,,Exils'' dostał nagrodę na festiwalu w Cannes w 2004 r. a ,,Vengo'' Cezara (za najlepszą muzykę w 2001 r.). Dodam jeszcze, że akcja filmu rozgrywa się w mojej kochanej Andaluzji. Ja sama jak byłam w Cordobie, słyszałam koncert flamenco przez okno, ale nie chciało już mi się wychodzić bo było późno i pomyślałam sobie, że pójdę na drugi dzień, bo pewnie takie imprezy to codziennie tam mają, ale niestety potem okazało się, że wcale nie codziennie. :-/ Podobno było świetnie. Tak powiedział mój mąż, który w dzień zgubił się w uliczkach i potem krążył w poszukiwaniu hostelu. A oto ta wspaniała piosenka i tekst (końcówka chyba trochę inna niż ta co była na filmie i widać że za bardzo nie pasuje). Nie mogłam się zdecydować, więc daję dwie wersje. ;-) śpiewa Remedios Silva Pisa, ale polecam również wersję Yasmin Levy - żydówki sefaradyjskiej, która śpiewa w języku ladino, czyli judeo - hiszpańskim.





no tengo lugar (nie mam swego miejsca) y no tengo paisaje (nie mam krajobrazu) yo menos tengo patriai (nie mam nawet ojczyzny) con mis dedos hago el fuego (palcami potrafię rozniecić ogień) y con mi corazon te canto (sercem śpiewam dla ciebie) las cuerdas de mi corazon llorani (drżą struny mojego serca) naci en alamo (urodziłam się w Alamo) naci en alamo (urodziłam się w Alamo) no tengo lugar (nie mam swojego miejsca) y no tengo paisaje (nie mam krajobrazu) yo menos tengo patria (nie mam nawet ojczyzny) ay cuando canta (i kiedy śpiewasz) con tus dolores (ze smutkiem) nuestras mujeres te hechizan (nasze kobiety was zauroczyły)


W ,,Vengo'' jest jeszcze jeden świetny kawałek wykonywany przez La Caite, Cygankę z Badajoz, która wystąpiła w tym filmie i podobno ślad po niej zaginął - przestała się udzielać publicznie. Oto ten utwór - cudo!

środa, 16 września 2009

Ktoś tu jeszcze zagląda? ;-)

No, daaaawno mnie tu nie było. Miałam ostatnio coś napisać o przedstawieniach w CK Zamek, ale jak widać nici z recenzji. A może tylko wmawiam sobie że zapomniałam, bo nie umiem recenzji pisać? ;-) Trzeba się będzie na jakieś kursy pisania zapisać. :-D Są nawet takie (tzn. z pisania tych recenzji). A propos kursów (a raczej egzaminów po kursach), to tak jak przewidywałam - trzeci raz oblałam prawko (ponownie przy cofaniu na łuku). Teraz muszę kasę uzbierać, wykupić 5h jazd i znowu zabawa ze zdawaniem. :-/ To będzie mój ostatni raz kiedy płacę całość: teoria + jazdy. Jeśli znowu nie zdam przez te przepisowe pół roku, to naprawdę dam sobie luz i zacznę jeździć bez. Ryzyk fizyk. Co jeszcze nowego? Te wakacje były rewelacyjne! Z moim mężusiem przemierzyliśmy prawie całą Hiszpanię. Od Girony, przez Barcelonę, Bilbao, do Cordoby, Rondy i z powrotem: Girona, Cadaques - miasto Dalego (Koszmar! masa turystów, chamski właściciel restauracji, który prawie mnie wyrzucił za drzwi, bo zajęłam miejsce przy stoliku i tylko wodę zamówiłam, a to przecież szczyt turystyczny, i ktoś może wejdzie przez przypadek i będzie chciał wyłożyć konkretną kasę, nie tak jak ja. Miał szczęście że języka nie znam, bo bym mu dała do wiwatu. ;-) No, ale miasteczko śliczne). Jednak najpiękniejeszym miastem w Hiszpanii jest CORDOBA!!!!! Nawet przez chwilę zastanawiałam się, czy się tam nie przeprowadzić. Przepiękne, jeden wielki zabytek. Oczywiście Mesquita - druga po Mekce największa świątynia muzułmanów (niestety zepsuta przez ,,ozdoby'' katolików), pozostałości po Rzymianach, no i mój ulubiony, południowy klimat - nawet wieczorem było codziennie 40 stopni. Prześliczne uliczki, co krok placyk z fontanną. Jeśli komuś było naprawdę za ciepło (jak Wieśkowi), to mógł się pochlapać, albo nawet nogi pomoczyć (To nic że czasami psy tam wkładali. ;-) ). Aha, jeszcze ,,po drodze'' z Barcelony do Cordoby, zahaczyliśmy o Kraj Basków we Francji. 3 dni laby u znajomych w Pirenejach, bez gonienia z planem miasta tak jak np. w Barcelonie. :-) Na dowód kilka zdjęć. Ps. Jeden minus Hiszpanii to brak GAZOWANEJ WODY!!! Ale churrosy to po części wynagradzają. A może nawet w zupełności. ;-)



Cordoba - Mesquita
















Barcelona - Park Guell












Wcinam churrosa :-P