czwartek, 28 października 2010

Kowloon Walled City

Ostatnio czytając sobie w necie na temat Hong Kongu, natknęłam się na wiadomość o tym osiedlu. Co prawda osiedle już nie istnieje, ale przez wiele lat (do wyburzenia w 1993 r.) było bardzo "sławne". Ukrywali się tam różni przestępcy, a policja bała się do niego wchodzić. Jak zobaczyłam zdjęcia, to od razu mi się skojarzyło z moim ulubionym kiedyś filmem - "Krwawym sportem". ;-) Identyczne obrazki, ale w końcu on też był kręcony w Hong Kongu. Tu można przeczytać więcej i jest też filmik z 1990 r., ale zaczyna być ciekawy dopiero pod koniec, bo najwyraźniej koleś który go kręcił, miał sporego cykora żeby wejść do środka osiedla. :)
Na koniec przytoczę tylko info z Wiki: osiedle zostało wpisane do księgi rekordów Guinnessa, z powodu największej gęstości zaludnienia - 1923077 na km2!!!!

A to fotka tego uroczego miejsca ;-)


Ps. A' propos "Krwawego sportu"... Również w ostatnim czasie dowiedziałam się, że koleś o którym jest ten film, to zwykły oszust. Nigdy nie brał udziału w tych zawodach, a film (przy produkcji którego brał udział) był zrobiony głównie dla rozreklamowania jego szkoły walki. Co oczywiście w USA, bardzo mu się opłaciło.

wtorek, 12 października 2010

Type O Negative

Kurczę, przez ten Smoleńsk i darcie pap po tym wypadku, dopiero kilka dni temu dowiedziałam się, że 14.04.2010 r. zmarł Peter Steele, wokalista Type O Negative - miał 48 lat. :-( W 2006 r. zajął 81 miejsce na liście 100 najlepszych wokalistów wszech czasów. I faktycznie, takiego głosu jak on miał, to ze świecą szukać. No i ten wygląd... pasujący do tego głosu idealnie. Mieszkał w NY i miał polskie korzenie (prawdziwe nazwisko Ratajczyk). Ja niestety nigdy nie byłam na ich koncercie, choć zastanawiałam się w 2007, czy nie wybrać się do Warszafki, ale cholera nie pojechałam. W tym samym roku byli też na Przystanku Woodstock, ale też nie pojechałam (nawet nie wiedziałam, że tam będą). Teraz mogę sobie pluć w brodę i oglądać teledyski na Youtube. :-(





Ps. No to dam jeszcze jeden kawałek, tym razem w wersji live. Tekst piosenki jest fajny - nie dziwię się, że facet był oblegany przez baby: nie dość że taki głos, taka muzyka i taki wygląd (nawet faceci na niego lecieli, zwłaszcza po jego sesji foto w "Playgirl" w 1995r.;-) ), to jeszcze te teksty piosenek.

czwartek, 7 października 2010

Ja to się nadaję na wróżkę.

No dobra, przesadziłam, każdy kto miałby do czynienia z "naszą" wspólnotą i zarządcą - ostatnio nawet tytułującym się, administratorem (kto ciekaw, niech sobie sprawdzi różnicę, nie będę tu zanudzać przepisami) - wiedziałby doskonale jaki przebieg będzie miało zebranie. Oczywiście tak jak wspomniałam ostatnio: co najmniej dwóm osobom bardzo by się przydał nerwosol przed tym spotkaniem i serdecznie polecam zastosowanie go przed kolejnym, bo z pewnością będę w nim uczestniczyć. ;-) O dziwo, osoba o którą najbardziej się obawiałam była nad wyraz spokojna. :-) I ponownie, dokumentów które mieli pokserować nie skserowali (a raczej ich części) z czego wysnuwam wniosek, że osoby z administracji, wręcz nie mogą się doczekać moich kolejnych wizyt u nich (lub małżonka, lub obojga) i z upodobaniem czekają na nowe pisma upominające ich, że nie zrobili tego o co prosił mąż. A zapewniam, że nie przestaniemy ich nawiedzać dopóki nie otrzymamy wszystkich papierów które chcemy. ;-) Zwłaszcza ja. Taka już upierdliwa jestem - niestety - i nic na to nie poradzę. :-D Tym bardziej, jak ktoś po 10 latach zmienia swoją decyzję - która zresztą była podjęta niezgodnie z prawem (o czym poinformował ich mój mąż, bo prawnicy zatrudniani w tej firemce nie mieli o tym zielonego pojęcia przez te wszystkie lata, tak samo jak pan licencjonowany zarządca :-D) - i jednocześnie, nie chce naprawić błędów. Gdyby to nie było żałosne, to leżałabym i kwiczała ze śmiechu. Może powinni zatrudnić MOJEGO na ich miejsce, skoro partacze nie znają się na swojej robocie... A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że na tym zebraniu znowu przyjęli uchwały niezgodne z prawem. Nawet radca prawna którą sprowadzili na tą okoliczność im nie pomogła. :D No ale my już z większością nie będziemy się kopać - od sprawdzania legalności działań są inne instytucje. A więc do rychłego zobaczenia wkrótce, bo dopiero teraz zaczyna się właściwa akcja. Już dokładnie wiadomo z kim mamy do czynienia. Albo raczej z czym. ;-)

poniedziałek, 4 października 2010

Buahahaha!!!

No i dalej głupota goni głupotę w tej śmiesznej administracji i w jeszcze śmieszniejszym zarządzie wspólnoty. Mimo, że ich psim obowiązkiem jest zwoływanie zebrań wspólnoty na żądanie właściciela z minimum 1/10 udziałów w nieruchomości, to oni nie dość że odwlekali to zebranie jak tylko mogli, to na dodatek nie dostosowali się do podanych przez MOJEGO dni i godzin, kiedy powinni je zorganizować. Naprawdę, tak im zależy żeby to nie on stawił się na to zebranie, tylko ja? To niech pewne osoby nerwosol za wczasu sobie przygotują, bo po ich reakcji z naszego kolejnego spotkania widać, że bardzo się im przyda. ;-) Aha, i mam nadzieję, że w środę bądą już skserowane WSZYSTKIE dokumenty które pani kierownik miała skserować. Administracja i zarząd mieliście na to 5 miesięcy. Jeśli ktoś się nie zna na swoich obowiązkach, to bardziej kompetentne służby mogą je objaśnić (tylko że to będzie kosztowne i baaaardzo niewygodne).