czwartek, 14 stycznia 2010

Nowy rok mamy...

i stare problemy oczywiście, ale jakoś przeżyjemy. Bo co innego można zrobić? Palnąć sobie w łeb? Nie ma czym. ;) Dobrze, że rodzice jeszcze są. :D Bo jakby ich nie było, no to...trzeba by było w końcu dorosnąć, a tak, można dorastać w późniejszym terminie. Nie będę się już rozpisywać na tematy osobiste tak jak ostatnio, bo stwierdzam, że blog nie jest od tych spraw (przynajmniej nie ten). Nie wiem czemu zamieściłam taką notkę. Pewnie przez te święta. Napiszę tylko, że choć święta były spiep...ne, to jednak Sylwestra mieliśmy udanego i normalnego (w miarę ;) ). Również pierwszy raz od tych trzech lat. :D Byle do przodu.
Aha, znowu działa mi internet (no bo nie działał) - dzięki Bogu. :)
Ps. Z ojcem też już ok - znowu, dzięki Bogu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz